Mama Gada idzie na łatwiznę

środa, 13 stycznia 2016

Co dało nam rodzicielstwo?

Ciągle zrzędzę, jęczę i marudzę, a przecież blog parentingowy powinien być słodkopierdzący! Na tę okoliczność, w ten sylwestrowy poranek, który spędzam samotnie w pracy (cała reszta ekipy ma dzisiaj nockę ;) ), postanowiłam napisać o tym, co DAŁO mi macierzyństwo. Nie co odebrało, ale co dało. A dało coś bardzo cennego: nie marnuję czasu.
Jeszcze dwa lata temu, zanim Gaduchna się wykluła, mój dzień wolny wyglądał tak:
ok. 9.30-10.00 zwlekaliśmy się z łóżka i któreś z nas w wielkim poświęceniu szykowało śniadanie, podczas gdy drugie dokonywało porannych ablucji. Następnie, gdy to szykujące jedzenie się już myło, drugie z nas pałaszowało śniadanie przy włączonym komputerze. Po chwili już obydwoje siedzieliśmy przy naszym stoliku, który ustawiony był tak, abyśmy siedzieli naprzeciw siebie, a nasze laptopy stykały się plecami. Śniadaliśmy i klikaliśmy. Częstokroć zdarzało się, że zamiast się odezwać (trudno się odzywać z buzią zapchaną śniadaniem. Albo następującym tuż po nim drugim śniadaniem w postaci ciastek...), klikaliśmy do siebie na fejsbukowym gadaczu...
Koło południa stwierdzaliśmy, że kot chodzi głodny i trzeba jechać do sklepu po mięso, więc narzucaliśmy na grzbiety coś bardziej wyjściowego niż szlafrok i wlekliśmy się do miasta powiatowego, gdzie wydawaliśmy ćwierć wypłaty na produkty, których potem zapominaliśmy zjeść...
Po szybkim obiedzie, najprędzej jak to tylko możliwe, wracaliśmy przed nasze laptopy. Od czasu do czasu podjadaliśmy po czekoladce i nagle okazywało się, że jest noc, więc kąpiel i do łóżka. Do łóżka z książką, jednak w końcu trzeba zgasić światło, więc łapaliśmy w dłonie smartfony i sprawdzaliśmy, co tam na fejsbuczku, co na forum, o czym pisze gazeta.pl.
Gaduchna odebrała nam ten schemat. Dzięki Ci, o Córeczko maleńka! Dzięki Ci, bo zamiast tego podarowałaś nam czas spędzany wspólnie, nie marnowany na pierdoły. Dzięki Tobie nie przesypiamy już całych dni, nie komunikujemy się wyłącznie za pomocą internetu, nie marnujemy życia. Mówi się, że to dziecko potrzebuje rutyny, ale w naszej rodzinie to nie my Tobie, lecz Ty nam tę rutynę wprowadziłaś i bardzo nam to pomogło.
Dałaś nam coś jeszcze. Obserwujemy w otoczeniu sytuacje, że bezdzietne pary w długoletnich związkach w pewnym momencie się gubią. My mieliśmy szczęście, albowiem bezdzietną parą byliśmy prawie 12 lat, a miłości nigdy nie zabrakło, jednak mimo to dostrzegam, że Gaduchna dodatkowo świetnie scaliła nasz związek. Większość ludzi ma jednak potrzebę parcia do przodu zamiast ciągłego stania w miejscu i co kilka lat dobrze robi wywalenie wszystkiego do góry nogami. Póki byliśmy piękni i młodzi ;) łatwo udawało się powodować te wywrotki: najpierw ja wyjechałam na studia, potem w związku ze studiami pojawiały się różne zmiany w naszym życiu, potem ślub (na dwie raty). Co będzie następne, za kolejnych kilka lat? Jeszcze nie wiemy: może przeprowadzka, może kolejne studia (ale tym razem Gadziego Taty), może odbije nam i zafundujemy sobie młodszą siostrę dla Gadusi ;) Ha, a może wystarczy nam, że mała pójdzie do przedszkola, zacznie chorować i to będzie dla nas wystarczająca rewolucja? Fajnie mieć dziecko, bo gwarantuje regularne rewolucje. Fajnie mieć Gadusię, bo jest najlepsza.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz