Mama Gada idzie na łatwiznę

wtorek, 1 sierpnia 2017

Gdzie w tym wszystkim Gadusia?

Gadusi przyszło się zmierzyć z problemem, z którym trzyletnie dziecko nie powinno się mierzyć. Chciałam, żeby cała akcja pt. "Matka pozbywa się raka" odbyła się w sposób możliwie najmniej odczuwalny, ale tak się nie da. Niestety.
Zaraz po diagnozie kupiłam dwie książki terapeutyczne dla dzieci, które dotyczą naszego problemu - raka w rodzinie. Gada obydwie przejrzała i wyrzuciła, a książki kocha. Tych nie chce.
Również w dniu potwierdzenia diagnozy zadzwoniłam do koleżanki z dzieciństwa, obecnie jednej z ulubionych opiekunek żłobkowych mojego Loczka. Dziewczyny otoczyły Gadę cudowną opieką i odpowiadały jej na nurtujące pytania. Płakałam, jak Gadka w aucie opowiadała mi, że pani Gabrysia mówiła, żeby się nie martwiła, bo w szpitalu są lekarze i pomogą mamie.  Dziękuję. Gadziuni to było potrzebne :)
Nie chciałam peruki, ale ze względu na małą zdecydowaliśmy się ją kupić, bo ewidentnie miała problem z zaakceptowaniem faktu, że ja będę łysa. W paruce widziała mnie dwukrotnie, częściej w chustce. W końcu weszła mi do łazienki, jak byłam już łysiuteńka i ... Zaakceptowała. Po domu chodzę łysa, do ludzi w chustce. W peruce czuję się bardziej chora. 
Wieczorami prosi: Mamusiu, przytul mnie, ale załóż czapkę, żeby mnie nie ukłuć włoskami ;)
Siemioletniemu sąsiadowi, na pytanie dlaczego noszę chustkę, jak stara babcia, odpowiedziała, że czasem chorzy noszą chustki. Kilka dni temu zaś, na zagajenie znajomej babci, że mama pewnie w pracy odparła, że jej mama ma raka i kłujące włoski i pojechała do szpitala na zastrzyk.
Bywa jednak, że ta łysa głowa ją prowokuje. To jest znak, że ja jestem chora i ona tego nie lubi. I mnie bije w głowę. I tłumaczymy, że nie wolno. A po jakimś czasie znów bije.
Mnie puszczają nerwy (w łysy łeb boli) i krzyczę. Potem czasem obie płaczemy...
Jak jestem na chemii, Gada jest na wakacjach! Wakacje polegają na nocowaniu u babci. Kiciula nie wie, że ja zawsze wracam tego samego dnia, bo wtedy nie zgodziłaby się zostać na noc, ale nest jej tam dobrze. Ostatnio nawet oświadczyła tatusiowi, który nie chciał spełnić jej żądania (chciała chodzić brudna), że przeprowadzi się do babci Iry.
Zawsze, jak po kilku dniach od domestosa (5-7 dni) mija mi słabość i zaczynam funkcjonować, na jej buzi pojawia się ogromny uśmiech. Zawsze wtedy pyta, czy już jestem zdrowa i czy może mi poskakać na brzuchu ;)
Zawsze wtedy staramy się spędzić jakoś produktywnie czas w trójkę i udawać, że wszystko jest dobrze.