Mama Gada idzie na łatwiznę

środa, 13 czerwca 2018

Gada czteroletnia

Sporo czasu minęło. Gada za kilka dni będzie obchodzić czwarte urodziny, a ja wracam do zdrowia. Razem fajnie spędzamy czas - wymagająca latorośl okazała się wspaniałą opiekunką dla mnie. Ogromnie dużo rozumie i ma doskonałe pomysły.
Obydwie mamy loki. Jej są piękne, długie. Moje to takie krótkie odrostki. Ale będzie lepiej ;)
We wrześniu Gadomierz idzie do przedszkola, a ja będę myśleć o powrocie do pracy. Teraz realizujemy się przy wspólnym hobby - Gadusia dorosła już do normalnego lego, a ja, niewybawione dziecko PRLu, oszalałam na punkcie lego friends ;)
Gada trochę zdziewczynkowiała - przechodzi etap Barbur, kucyków pony i jednorożców. Minęła faza czerwona i nareszcie, po rocznej przerwie, Gadusia nie chodzi od stóp do głowy ubrana na czerwono. 

czwartek, 4 stycznia 2018

żyję z tym rakiem

Dzisiaj miesiąc od operacji. Już od jakiegoś czasu nie boli, a ręka jest prawie całkiem sprawna. Nie jestem amazonką - operacja miała znacznie mniejszy zakres.
Zaskoczyły mnie jednak wyniki histopatologiczne. Okazało się, że poza guzami, o których było wiadomo, które były widoczne na USG i MMG, które zbadane były w biopsjach, była niespodzianka. Był gratisowy guz już poza węzłami chłonnymi.
I mimo mojego hura optymizmu, wciąż się boję. Boję się, że powoli umieram.
I wbrew temu, co zawsze myślałam, nie chciałabym umrzeć nagle. Wolę się przygotować. Przygotować Gadę. Przygotować Najbliższych.

Tata Gady nie pozwala mi się poddać, przekonuje, że dziadostwo wycięte, to już z górki. Oby! Za tydzień zaczynam hormonoterapię, niedługo później radioterapię. Boję się okrutnie - na czas naświetleń wyprowadzam się z domu, bo niemożliwe będą codzienne dojazdy po 130 km w jedną stronę. 
Serce mi pęka na myśl o rozłące z moją małą Królową ;(

A ZUS mi w zdrowieniu nie pomaga...